[root#komputerowe.zakamarki.net]$ wb
Prawie Amiga Workbench 1.3
RAM DISK
Sharp
Commodore
Amiga
Linux
Komputery domowe :: Sharp moj mz-80k

Realia


Lolek
pierwszy, polski
wypasiony kalkulator

Polskie lata osiemdziesiąte zeszłego wieku to głównie szaro-bura, głęboka komuna, ziejąca pustymi sklepowymi półkami, szokująca kilometrowymi kolejkami, odcinająca od normalnego świata grubą, żelazną kurtyną. Pewną przeciwwagą było kolorowe, pomysłowe i wesołe towarzystwo, czadowa, rockowa muzyka oraz rezystory wpięte w klapę marynarki na znak protestu i oporu.
Szczytowym technologicznym marzeniem przeciętnego nastolatka na przełomie lat 70-tych i 80-tych był kalkulator z funkcjami trygonometrycznymi oraz zegarek z wyświetlaczem ciekłokrystalicznym. W szkole średniej elektronika kończyła się na układach TTL a bardziej ambitni tworzyli cyfrowe timery i dzwonki z melodyjkami według schematów zamieszczanych w Radioelektroniku. O komputerach domowych w tym czasie w ogóle ni hu,hu.

Prawdopodobnie pierwszy polski masowy kontakt ze światem komputerów domowych nastąpił około 82/83 roku przy okazji prezentacji ZX Spectrum w telewizyjnym programie Sonda. Zgodnie z konwencją prowadzenia tego znakomitego, popularnonaukowego magazynu, Andrzej Kurek prezentował i zachwycał się możliwościami sprzętu przekonując sceptycznie nastawionego Zdzisława Kamińskiego. W tym samym czasie przed ekranami Rubinów i Elektronów w całej Polsce rodziło się zapewne pierwsze pokolenie komputerowych maniaków, wgapionych w to nieosiągalne czarne pudełko z gustownym, tęczowym szlaczkiem i gumowymi przyciskami.
Moim bardzo skromnym zdaniem, taki był właśnie POCZĄTEK. W każdym razie, właśnie wtedy zapragnąłem TO mieć.

Jes, jes, jes!


Niestety w wielu przypadkach na marzeniach się kończyło z kilku prostych powodów. Po pierwsze, w sklepach trudno było nawet o papier toaletowy a na półkach niepodzielnie królował ocet. Po drugie, nawet gdyby obok octu cudem pojawiło się parę Spectrum, mało kto był wtedy w stanie od razu wyłożyć roczne dochody, nawet na tak zaje... gadżet. Potrzeba więc było cudu lub dziadka na emigracji a najlepiej obu tych zjawisk jednocześnie. W komunie każdy sobie radził jak potrafił, więc czasem "jakoś" się udawało sprowadzić z imperialistycznego Zachodu takie technologiczne cudo a że obowiązywało jeszcze embargo na sprowadzanie zaawansowanej technologii informatycznej do krajów bloku sowieckiego, to na granicy bywało niekiedy nerwowo. Natomiast władza PeeReLu podchodziła do sprawy z pełnym luzem i humorem nakładając na komputery cło według wagi, stówka za kilogram. Dowód obok.

Suma sumarum, w lecie 1985 roku po raz pierwszy dotknąłem klawiatury własnego, osobistego mikrokomputera domowego Sharp MZ-80K. Był używany, dzięki temu tańszy, ale nadal pięknie pachniał tym specyficznym zapachem świeżych chipów dużej skali integracji. Życie już nigdy potem nie było takie samo ;)

POKE in den Speicher


Mikrokomputer osobisty Sharp MZ-80K

Sharp MZ-80K nie miał kolorowej grafiki jak Spectrum ale jej brak nadrabiał mnóstwem zdefiniowanych znaków graficznych, z których dało się układać prawie dowolne formy graficzne. Ponadto płyta główna była zintegrowana z monitorem i magnetofonem w jednej obudowie, bez pętających się wiecznie kabelków, choć w konsekwencji całość oczywiście sporo ważyła, słowem stacjonarny laptop (jakie czasy, taki laptop). Egzemplarz który dotarł do mnie posiadał pamięć rozszerzoną do 48KB, kasetę zawierającą Basic, Assembler i klika prostych gierek, niemiecki podręcznik programowania w Basicu oraz odręczną karteczką po niemiecku jak to wszystko odpalić.

A tu człowiek kompletnie niht fersztejn! W bliższej i dalszej okolicy żadnej pomocnej, komputerowej duszy a pierwszy numer Bajtka miał się ukazać dopiero za parę miesięcy. Jedynie ciocia znająca niemiecki z czasów okupacji wspierała jak mogła "musisz zaszpejherować te Data na ten Laufwerk". Tym sposobem oraz drogą dedukcji, a także metodą ciągłych prób i błędów, udawało się napisać jakieś proste programiki i mikre gierki. Prawdziwy maniak mógł wtedy klikać do późnej nocy, następnie wstać przed 5 rano, dopisać parę linijek w Basicu i dobiec na 6 do pracy. Znajomi oraz znajomi znajomych wpadali obejrzeć to cudo, trochę pograć w gierki i tym sposobem komputeromania powoli, drogą kropelkową znajdowała swoje kolejne ofiary.

W czasie rocznego użytkowania tego niepowtarzalnego sprzęciku powstały między innymi takie "hity" jak: obliczanie i wykreślanie biorytmów, gra logiczna Mistermind, zręcznościówka ze zbierającym spadające jabłka żółwiem, wędrówka po labiryncie z semigrafiką 3D, nieskończona strzelanka w kosmosie z pędzącymi semigwiazdkami w pseudo trójwymiarze (foto obok), w skrócie: Excel, Word, Tomb Rider, Doom i symulator lotu wahadłowca... no prawie.